Lubię ten stan
cudowne sam na sam
cisza, ja i czas
/koraliki, słońce, ja
/maszyna, nici, ja
/ołówki, kartki, ja
Wzięłam się za wzory, zaprojektowałam schemat z kilku kolorów dla grubego naszyjnika i kiedy przebrnęłam przez nawlekanie, pozostało już tylko dzierganie, bardzo przyjemne :)
:D no właśnie tak, można się zadziubać ;) miałam ochotę rzucić to w cholerę, jak po wprawkach w programie do wzorów przyszło mi nawlekać te kilometry koralików na takiego grubasa cały czas pilnując kolejności, ale nie mogłam się poddać :) samo dzierganie na szczęście rekompensuje mi tą nudną odtwórczą robotę. Zastanawiam się czy inni też tak mają?
No właśnie, chciałam czegoś energetycznego i od razu taka żarówa poszła ;) choć nie jest aż tak jaskrawa jak w tym słońcu, bo to matowy pumpkin i niematowy sunset :) pewnie jeszcze to potrwa ;)
Ja jeszcze niedawno nie miałam w ogóle do czynienia z szydełkiem, ale chciałam się nauczyć i od razu skoczyłam na głęboką wodę :) jak masz ochotę spróbować tej techniki polecam zacząć od jednokolorowych cienkich bransoletek, takich z 6 koralików w rzędzie, dużo dużo szybciej idzie praca i widać rezultaty :)
Oj, właśnie tak :) tak, jak napisałam Sagicie, można się zadziubać i zejść z nudów przy nawlekaniu (przynajmniej to jest mój przypadek), a potem już tylko siedzieć, dziergać i patrzeć jak przybywa robótki i wzór się tworzy. i faktycznie, takie coś, jak tu na zdjęciach, to jest baardzoo czasochłonne. ale zawsze można zrobić tak jak ja, że jak się już nie wie w co ręce włożyć, znaleźć sobie jeszcze większy czasopochłaniacz ;)))
heh nie, przy tak dużej ilości małych koralików (rozmiar 80) robótka jest zwarta i raczej trzeba uważać z nadmierną twardością, muszę się pilnować, żeby to w ogóle elastyczne wyszło, tzn wygięło mi się ładnie w pałąk ;))
Gdyby tam coś jeszcze w środku siedziało, to by był niezły ciężar :D Z tego co widziałam można intubować specjalną rurką, żeby kształt trzymała całość, ale u mnie póki co jest i tak lekko za sztywne. Pierwsze koty za płoty, ciekawa jestem co będzie na finiszu :)
Asia, widzę, że wzięłaś się za wzory, czyli wciągnęło Cię na całego :) zapowiada się pięknie, i taki gruby - wow, podziwiam cierpliwość! :) I tak sobie dziergać w słońcu - rozmarzyłam się....:)
Tak, ale nie wiem czy szybko się zdecyduję robić kolejny.. pewnie jednak tak :P dzięki, Olu :) cisza, spokój, słońce, szydełko, robótka - właśnie pomyślałam, że tylko bujanego fotela brakuje :P
aaa tak się to robi! :D
OdpowiedzUsuń:D no właśnie tak, można się zadziubać ;) miałam ochotę rzucić to w cholerę, jak po wprawkach w programie do wzorów przyszło mi nawlekać te kilometry koralików na takiego grubasa cały czas pilnując kolejności, ale nie mogłam się poddać :) samo dzierganie na szczęście rekompensuje mi tą nudną odtwórczą robotę. Zastanawiam się czy inni też tak mają?
UsuńKolorki bardzo energetyczne, czekam na finał :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, chciałam czegoś energetycznego i od razu taka żarówa poszła ;) choć nie jest aż tak jaskrawa jak w tym słońcu, bo to matowy pumpkin i niematowy sunset :) pewnie jeszcze to potrwa ;)
UsuńDla mnie ta technika w dalszym ciągu jest czarną magią, ostatni raz szydełkowałam chyba w podstawówce;) Czekamy na rezultaty!
OdpowiedzUsuńJa jeszcze niedawno nie miałam w ogóle do czynienia z szydełkiem, ale chciałam się nauczyć i od razu skoczyłam na głęboką wodę :) jak masz ochotę spróbować tej techniki polecam zacząć od jednokolorowych cienkich bransoletek, takich z 6 koralików w rzędzie, dużo dużo szybciej idzie praca i widać rezultaty :)
UsuńO matulko! to tak to się robi? podziwiam, ale skoro sprawia tyle radości, to dłub sobie, dłub ;-)))
OdpowiedzUsuńOj, właśnie tak :) tak, jak napisałam Sagicie, można się zadziubać i zejść z nudów przy nawlekaniu (przynajmniej to jest mój przypadek), a potem już tylko siedzieć, dziergać i patrzeć jak przybywa robótki i wzór się tworzy. i faktycznie, takie coś, jak tu na zdjęciach, to jest baardzoo czasochłonne. ale zawsze można zrobić tak jak ja, że jak się już nie wie w co ręce włożyć, znaleźć sobie jeszcze większy czasopochłaniacz ;)))
UsuńJaaki grubas :D i pusty w środku hmmmm a nie będzie, że tak powiem miękki? Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńheh nie, przy tak dużej ilości małych koralików (rozmiar 80) robótka jest zwarta i raczej trzeba uważać z nadmierną twardością, muszę się pilnować, żeby to w ogóle elastyczne wyszło, tzn wygięło mi się ładnie w pałąk ;))
UsuńW sumie to nigdy nie zastanawiałam się co siedzi wewnątrz tych "węży", a tu się okazuje że zupełnie nic! Fajne kolory:))
OdpowiedzUsuńGdyby tam coś jeszcze w środku siedziało, to by był niezły ciężar :D Z tego co widziałam można intubować specjalną rurką, żeby kształt trzymała całość, ale u mnie póki co jest i tak lekko za sztywne. Pierwsze koty za płoty, ciekawa jestem co będzie na finiszu :)
UsuńO tak to się robi! ;)
OdpowiedzUsuńSpróbowałam, nawet coś tam wyszło, ale miałam za mało koralików....
Twoje to są dopiero rewelacyjne! I takie wyraziste....
Oj tak, ilości potrzebnych koralików jest lekko powalająca przy naszyjnikach. Dziękuję bardzo :)
UsuńAsia, widzę, że wzięłaś się za wzory, czyli wciągnęło Cię na całego :) zapowiada się pięknie, i taki gruby - wow, podziwiam cierpliwość! :) I tak sobie dziergać w słońcu - rozmarzyłam się....:)
OdpowiedzUsuńTak, ale nie wiem czy szybko się zdecyduję robić kolejny.. pewnie jednak tak :P dzięki, Olu :) cisza, spokój, słońce, szydełko, robótka - właśnie pomyślałam, że tylko bujanego fotela brakuje :P
Usuń