Miało być tak pięknie, miało być tak przyjemnie. Wiedziałam, że będzie długo, ale nie spodziewałam się, że ten projekt zajmie mi jakieś 3 miesiące.
Po TYCH naszyjnikach planowałam kolejny, tym razem zrobiony z drobniejszych koralików 110 przezroczystych na przezroczystej żyłce z białym napisem, 22 w rzędzie - i taki projekt zrobiłam, żeby napis był ładny drobny. To nie mogło się udać, ale zignorowałam przebłyski zwątpienia i jeszcze na spokojnie nawlekałam na żyłkę ok 8-9 paczek po 1200 koralików.. i widziałam już siebie siedzącą wieczorami na wakacyjnym wyjeździe i dziergającą ten szałowy naszyjnik. Pisząc oględnie, na miejscu okazało się to niewykonalne. Nie było nic widać po prostu w tym jasnym słońcu, drobne koraliki cienka żyłka, kilometry żyłki.. Po powrocie postanowiłam nie poddawać się i nawlekłam jeszcze raz te same kilometry koralików na biały kordonek ze srebrną nicią. Udało mi się zrobić może 12cm robótki, kiedy ostatecznie rzuciłam ten projekt. I dopiero całkiem niedawno pomyślałam, że podejmę jeszcze jedną próbę - koniecznie chciałam mieć ten napis - i zrobię bransoletkę. Kto nie wie, niech wierzy na słowo, że jest gigantyczna różnica między dzierganiem bransoletki z jednej paczki koralików 110 a naszyjnikiem z 9 paczek. Machnięcie wcześniej wielu naszyjników z koralików 80tek nie pomogło mi w tym przedsięwzięciu, to nie jest nawet zbliżona ilość nawleczonej nici. Za to bransoletka powstała bardzo sprawnie (białe koraliki 110, napis z przezroczystych na czarnym kordonku) i gdyby nie przytomność mojego męża pokazałabym ją już w piątek. Zobaczylibyście ją taką piękną i z bykiem, bo podczas projektowania wzoru na nowo na 12 koralików zrobiłam napis tak sprytnie i intuicyjnie, że zjadłam literę e w angielskim słowie :)
Na zdjęciach mam sweter, jakby specjalnie dla thinkinggraphic, który czekał na mnie w najlepszym lumpeksie w mieście oraz kapelusz, o jakim marzyłam również tam był.