Nie mogę wyjść z podziwu, jak bardzo wygląd naszych współczesnych kobiecych ubrań zależy od gustu tej niepozornej drobnej osoby. Za każdy razem, gdy mam ochotę założyć np przeskalowane męskie spodnie, małą marynarkę i duży naszyjnik, myślę o niej. Oczywiście, osób, które pracowały na obecną całkowitą dowolność w wyborze ubrań, było dużo więcej. Jednak ona jest ikoną posiadania własnego stylu wbrew wszystkim, wbrew konwenansom, modom. Coco Chanel zaproponowała kobietom swoje pomysły, uwolniła od przeładowanych form, w zamian dając bezpretensjonalną prostotę z całym jej bogactwem. Kocham ją za to.
Tym małym wstępem prowadzę Was w kierunku dzisiejszej bluzki, która powstała z dwóch powodów.
Po pierwsze z potrzeby uzupełnienia bazy codziennych bluzek. Akurat wtedy w głowie przewijał mi się obraz bretońskich rybaków w ich pasiastych bluzach i Coco, która widząc ich zaczęła kombinować po swojemu. Zapadła decyzja - ta bluzka będzie moją interpretacją bretońskiego klasyka. Najlepiej czuję się w pasach grubych i czarno-białych, więc kupując materiał na brzydki komplet nabyłam też jersey wiskozowy w najszersze pasy jakie były. Dodałam do nich sporo czerni z resztki dzianiny po jednej z ulubionych trójkątnych sukienek.
Powód drugi był taki, że chciałam sprawdzić czy na maszynie domowej będę w stanie uszyć bluzkę z jerseyu w taki sposób, żeby wzór miał ręce i nogi. Mówiąc krótko czy da się uszyć mocno rozciągliwą dzianinę zachowując estetykę wzoru? Miałam w życiu wiele wariacji bretońskich pasiaków, producenci nie zawsze przykładają wagę do spasowania wzoru, a - pewnie się zgodzicie - nie ma nic gorszego dla ubrania w regularny wzór (pomijam oczywiście ornamenty z założenia asymetryczne), niż jego chaotyczne i przypadkowe ułożenie.
Myślę, że test nieźle wypadł, czyli przy odrobinie dobrej woli można uszyć w domu dzianinową rzecz lepiej niż niejeden masowy producent. W końcu po co uczymy się szyć na własną rękę?
Po pierwsze z potrzeby uzupełnienia bazy codziennych bluzek. Akurat wtedy w głowie przewijał mi się obraz bretońskich rybaków w ich pasiastych bluzach i Coco, która widząc ich zaczęła kombinować po swojemu. Zapadła decyzja - ta bluzka będzie moją interpretacją bretońskiego klasyka. Najlepiej czuję się w pasach grubych i czarno-białych, więc kupując materiał na brzydki komplet nabyłam też jersey wiskozowy w najszersze pasy jakie były. Dodałam do nich sporo czerni z resztki dzianiny po jednej z ulubionych trójkątnych sukienek.
Powód drugi był taki, że chciałam sprawdzić czy na maszynie domowej będę w stanie uszyć bluzkę z jerseyu w taki sposób, żeby wzór miał ręce i nogi. Mówiąc krótko czy da się uszyć mocno rozciągliwą dzianinę zachowując estetykę wzoru? Miałam w życiu wiele wariacji bretońskich pasiaków, producenci nie zawsze przykładają wagę do spasowania wzoru, a - pewnie się zgodzicie - nie ma nic gorszego dla ubrania w regularny wzór (pomijam oczywiście ornamenty z założenia asymetryczne), niż jego chaotyczne i przypadkowe ułożenie.
+ + + + + + + + + + +
Myślę, że test nieźle wypadł, czyli przy odrobinie dobrej woli można uszyć w domu dzianinową rzecz lepiej niż niejeden masowy producent. W końcu po co uczymy się szyć na własną rękę?
Udało mi się osiągnąć taki efekt, dzięki starannemu spięciu szpilkami i dokładnemu wykrojeniu wszystkich części bluzki wg własnego pomysłu. Przypilnowałam też spasowania wzoru rękawów do tułowia. Szyłam powoli starając się nie naciągać materiału. Nie było potrzeby klejenia, pilnowałam transportu, żeby obie warstwy przesuwały się równomiernie. Podłożenia wykończyłam zygzakiem, po prostu. Przekonałam się, że bardzo dobrze się sprawdza przy tak elastycznej dzianinie.
Pokazałam już jakimi tropami leciałam do tej bluzki, a na koniec zabiorę Was do bajkowej krainy lodu. Mroźna sesja jest wynikiem naszych małżeńskich wypraw na łono przyrody, tym razem w słoneczny poranek przy -12*C. Żywej duszy, ślady zwierzyny, gruby lód i nasza dwójka mająca radochę - pęknie pod nami czy nie pęknie, jak dzieci :)
Bardzo podoba mi się ten projekt. Wykonanie to mistrzostwo. Lubię patrzeć na tak porządnie uszyte ubrania i tak świetny sposób ich prezentacji (brawa dla fotografa). Gratuluję i pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńOla
Dzięki! może nie mistrzostwo, ale całkiem porządnie zszyte na pewno, choć bez overlocka :) sesje to nasza dodatkowa frajda i ciągła nauka :) dziękuję jeszcze raz i też pozdrawiam.
UsuńOoo, to ta bluzka! Zimno mi od samego patrzenia na zdjecia, -12, brrr.
OdpowiedzUsuńPS: a co to za sweter w ręce, jakiś nowy ulubieniec? :))
Haha uwierz, że nie jestem skłonna do aż takich poświęceń, żeby zamarzać dla zdjęć :D wtedy było nam bardziej ciepło, niż można sądzić po odczycie z termometra, bo staliśmy w dołku i na słońcu :) było cicho, słonecznie i odludnie, bardzo miły poranek :) ach, jasny kudłato-pierzasty sweterek to dość stary kumpel, miał trochę nawiązać do klimatu tego wodnego ptasiego raju, ale w końcu grzał dłonie :)
UsuńAaaa staliście na lodzie? brrr. zima i zdjęcia to zawsze musi być mistrzostwo. A koszulka rzeczywiście świetnie zszyta! Pasek przy pasku jakbyś miała na sobie jakiś tubowy materiał :)
OdpowiedzUsuńTak, odbyliśmy podróż do dzieciństwa i testowaliśmy lód :D rzeczywiście, prawdziwie zimowy krajobraz, aż szkoda nam było włazić dalej, żeby nie psuć tego czystego piękna, gdzie tylko ślady ptaków były :) dziękuję! udało się ujarzmić wzór na tułowiu, ale najbardziej bałam się spasowania rękawów, bo w nich też doszywałam czarne główki :)
UsuńPasiasta bluzeczka wygląda cudownie. Ogromnie mi sie podoba z tym czerny połączeniem na górze. Ale szczerze podziwiam, że za takie poświęcenie dla zdjęć. Przy takim zimnie brrr :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) u mnie też nie mogło być inaczej, czarny zawsze górą :)) a ze zdjęciami, tak jak napisałam wyżej, nie było tak źle, bo słońce i osłonięci od wiatru w dołku.. ;)
UsuńPaski zgrywają się tak, że aż miło patrzeć! Faktycznie, jeśli przyjrzeć się sklepowym spasowaniom, to wypadają w większości marnie.
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć wzory na ciuchach to pułapka :) Dzięki!
UsuńPięknie! Straszliwie mi się podoba. Idealne proporcje czerni i pasów.
OdpowiedzUsuńDziękuję! cieszę się, musiałam dać czerń górą :))
UsuńPamiętam, że kiedy raczkowałam w szyciu, regularnie zadawałam ekspedientkom sakramentalne pytanie, czy uszyję "to" na zwykłej maszynie. I regularnie otrzymywałam odpowiedź, że oj, nieeee, to dzianina, do tego trzeba overlocka. Guzik prawda ;-) Ileż ja lejących i wiotkich dzianin uszyłam na mojej Husqvarnie, to nie zliczę. Powiem szczerze, że wieloczynnościowa maszyna z racji tego, że jest precyzyjniejsza, lepiej poradzi sobie z tego typu materiałami, jeśli potrzebne jest zgranie detali co do milimetra.
OdpowiedzUsuńA bluzka świetna. Chciałam napisać, że idealne proporcje w połączeniu pasów i gładkiego, ale widzę, że mustikka wyjęła mi to spod klawiatury ;-) To napiszę, że fajnie wygląda na tle śnieżnobiałego śniegu :-)
Dokładnie, dobrze napisałaś o precyzji maszyny wieloczynnościowej. Podejrzewam właśnie, że winę za rozjechane wzory takich bluzek w dużej mierze ponosi błyskawiczne szycie overlockiem, choć niechlujne krojenie przy masowej produkcji też jestem w stanie sobie wyobrazić :) i nic lepiej nie doradzi niż własne wypracowane doświadczenie, bo jak to czegoś nie można, jak można :D
UsuńDziękuję i fajnie, że zwróciłyście na to uwagę, bo zależało mi na przełamaniu takich mocnych pasów sporą ilością czystej czerni :) hah zawsze staram się myśleć o tle dla uszytej rzeczy, żeby kompozycja była spójna :)
Bardzo ładny klasyczny pasiak, lubuję się w takich i nawet dziś jeden uszyłam :) oczywiście na zwykłej domowej maszynie )
OdpowiedzUsuńDziękuję :) i czekam na Twój pasiak w takim razie, a domowych maszyn nie porzucajmy, bo są świetne i ściegami elastycznymi też można zrobić dużo dobrego :)
UsuńAleż poświęcenie! -12 a Ty tylko w bluzce ;) zimno się robi od samego patrzenia. Bardzo lubię takie połączenia!
OdpowiedzUsuńNapisałam już wyżej, że aż tak zimno, jak się wydaje nie było, bo słońce i brak wiatru, ale dodam, że samej wiskozy nie odważyłabym się założyć mimo to i mam pod spodem cienki sweterek, widać przy szyi dodatkową warstwę, bo bluzka ma dekolt łódkę :) a na niektórych zdjęciach przez ten sweter pod spodem bluzka zebrała się pod pachą, nie ma tam zaszewki piersiowej ;)
UsuńUwielbiam Coco za to, co dla nas zrobiła. Przede wszystkim - za zmianę w myśleniu o modzie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam paski - szczególnie czarno-białe, stanowiące jedyną ozdobę prostych rzeczy.
Uwielbiam proste bazowe bluzki.
Słowem - znów uszyłaś coś w sam raz dla mnie ;)
Świetnie robi tej bluzce karczek, bardzo mi się też podobają proporcje długość-szerokość-rękaw.
I czekam niecierpliwie na bajkę o udziergach! :)
Cieszę się, że się znów zgadzamy :D tych proporcji pilnowałam specjalnie, żeby złapać dobre punkty :))
UsuńUch, tak się zadziergałam w tym roku, że sporo do tego posta wejdzie, a jak kolorowo będzie :)
bardzo podoba mi się Twoja bluzka i to że ma czarny karczek. brakuje mi takiego tradycyjnego pasiaka a Twoje zdjęcia tym bardziej to potwierdziły :) w ogóle to właśnie trafiłam na Twój blog i nie mogę się oderwać - teksty, zdjęcia, wszystko bardzo mi się podoba. Dodaję do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że tutaj trafiłaś i tak Ci się spodobało :)) do następnego posta w takim razie :) pozdrowienia!
UsuńPrzepiękne zdjęcia! Genialnie prowadzony blog:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za te słowa, bardzo mi miło :)
Usuń