Przyszedł czas na tradycyjne podsumowanie kolejnego roku.
Tak, jak się zapowiadał, był niezwykle intensywny dla mnie, jednak na innych polach niż to blogowe. Miałam wrażenie, że prawie nic nie uszyłam, postów było zdecydowanie mniej. Zestawienie pokazuje, że jednak trochę tych rzeczy było. I przyznam, że właściwie wszystkie, no, może oprócz wiązanych spodni, które wymagają poprawek, doskonale mi się sprawdziły.
Bretońska bluzka i wspomnienie sesji na 12 stopniowym mrozie przywołują zawsze szeroki uśmiech. Z miedzianą skórzaną torbą chodziłam praktycznie codziennie przez niemal rok. Kudłaty komin nosiłam na każdy zlot czarownic. Tunika podróżniczka sporo świata zwiedziła. Jedwabne bluzki kopertowe i wiskozową sukienkę nosiłam całe lato, nie tylko na wyspie. Kimono starszej pani to historia długa, jak mój życiorys. Gotyckie imprezowe bluzki zrobiły robotę. Spodnie w japońskim stylu muszą zmobilizować mnie do wprowadzenia poprawek. A ukochana sukienka z luksusowej retro wełny była ukoronowaniem tych wszystkich historii razem wziętych, no i wylazła w końcu z mojej głowy.
Jakby nie patrzeć, wychodzi na to, że niewiele się zmieniło w moim stylu i podejściu do szycia sobie. Nadal prosto, żeby nie użyć przypadkiem słowa minimalistycznie. Nadal z umiłowaniem lekkiej awangardy i rockowego pazura, i z nutą elegancji na drugą nogę.
Udało mi się w tym roku także zrealizować postanowienie odnoszące się do kolorów ubrań. Jak wiecie, moja ulubiona paleta zawsze była mocno ograniczona. Czerń, czerń, grafit, biel, bordo, czerwień, kolory cieliste, czasem granat, mocny róż czy pomarańcz. Duże plamy kolorów, żadnych drobnych wzorów. Ale postanowiłam wyeliminować jeszcze jeden z tych nielicznych kolorów, bo instynktownie czułam, że coś jest nie tak. Zupełnie przestałam nosić biel, choć zwykle latem miałam do niej skłonność. Jednak mimo, że ubrania w tym kolorze nadal bardzo lubię, źle się w nich czuję, niezależnie od pory roku. Dlatego żadnych białych bluzek, białe spodnie dopuszczałam, ale też jakoś w tym roku nie miałam do nich zapału. I ta zmiana była dobra, czułam się o wiele lepiej nosząc prawie wyłącznie ciemne kolory, a z jasnych zostawiając sobie chłodne odcienie nude, które uwielbiam i w których czuję się dobrze. Polecam Wam, takie analizy szafy, pod kątem samopoczucia w kolorze, który lubimy, podoba nam się, a nosząc go na sobie czujemy, że nas nie ma, znikamy jak biała plama :)
Bardzo polecam, zróbcie swoje zestawienia zdjęć rzeczy uszytych w ciągu roku, jaki jest ich bilans? Ile z tych rzeczy nosicie? Jak się w nich czujecie? Niech to będzie dobrą podstawą do przemyśleń i planów, jak szyć?
Oprócz pokazywania, jak budować i pozostawać w swoim stylu szyjąc sobie samej, jak mieszać, żeby zawsze wyjść na prostą, wiecie, że przemycam tutaj swoje przemyślenia i pozostając w ich duchu życzę Wam na kolejny rok dokładnie tego samego, żeby każda z Was coraz bardziej świadomie kompletowała swoją garderobę, dobierając ubrania odpowiednie dla swojego wyjątkowego charakteru, typu urody, stylu życia i czuła się jak najlepiej ze sobą i swoją szafą!
Dziękuję wszystkim, którzy mnie tu wspierali, zaglądali, komentowali, umieszczali w rankingach i polecali dalej moje wpisy, to bardzo cenne dla mnie.
W nowym roku blog będzie pewnie w podobnym trybie. Oprócz innych aktywności, wróciłam do rysowania, co jest wielką bloga zasługą i poniekąd zrealizowanym przewrotnym planem, który od początku mi towarzyszył. Przyznam, że najchętniej podążyłabym z blogiem jeszcze bardziej w "metafizykę", to są rzeczy, którymi żyję na co dzień, które przenikają naszą rzeczywistość. Pisałam o tym szerzej w deklaracji kobiety dojrzałej. Nic się nie dzieje przypadkowo. Strona wizualna jest ważna, zawsze stałam na takim stanowisku, ale niech to nasze wnętrze będzie równie ładne i dopieszczone wtedy mamy pełnię.
Zobaczymy, co będzie dalej, zostawiam zawsze dużą dozę miejsca na "dzianie się". Niech, więc, się dzieje :)
+ + +
ps. W moim zestawieniu można dodatkowo zobaczyć, co działo się na mojej głowie :) Przycinałam dalej pozostałości po ściąganiu koloru i poszukiwaniu jasnej srebrzystości, trzymając się planu powrotu do własnego koloru. Jestem prawie na prostej :) Strasznie się cieszę, większość to już mój własny kolor, a końcówki ok 10cm w tej chwili, farbuję jeszcze na ciemną szarość, która super się z nim zgrywa.
ps.2 Dużo intensywniej jestem na insta, kto ma - serdecznie zapraszam @thinkinggraphic, a kto jeszcze nie ma, dlaczego jeszcze nie ma? to może być bardzo dobre miejsce, nie każdy tam prezentuje tylko maskę, ja np lubię wyszukiwać profile prowadzone z sercem, bez reklam zegarków itd ;)