Przed końcem roku zamykałam różne sprawy, skończyłam też sweter, który czekał na to od dwóch lat.
Tak długi czas jego powstawania nie był spowodowany jakimś wybitnie skomplikowanym wzorem, sweter z założenia miał być obszerny z charakterystycznym dekoltem serek z szeroką plisą, robiłam go spontanicznie z głowy. Uwielbiam włochate miękkie swetry, jednak włóczka Dropsa Melody od samego początku pracy z nią denerwowała mnie bardzo, przez niemiłosierne obłażenie. A jako właścicielka dwóch kotów w domu mam wystarczająco dużo kłaków do zbierania na co dzień.
Po szybkim zrobieniu przodu swetra, rzuciłam go więc w kąt i dopiero po kilku miesiącach trafiłam na tekst Herbi, której gust dziewiarski podzielam prawie w 100 procentach. Jej tekst spowodował, że postanowiłam dać Melody jeszcze jedną szansę i jednak skończyć ten projekt. Potem minęło jeszcze wiele miesięcy, swetra powoli przybywało, zaczęłam w tym czasie kilka robótek z porządnych włóczek merino, które dla odmiany w ogóle nie kłaczą, za to przyjemnie sprężynują w trakcie pracy.
Aż zbliżający się koniec tego roku zmobilizował mnie do ostatecznego starcia z kudłatym piórkowym swetrem. Rzutem na taśmę w trakcie podróży do Gdańska i już w hotelu powstawały rękawy, a po bezsennej robiłam ostatnie szwy. Wyścig z czasem i szalone szczęśliwe zakończenie, kto śledzi mój instagram, ten widział! Zdjęcia zrobiliśmy więc w nadmorskiej scenerii Wyspy Sobieszewskiej, jednak temperatura nie pozwoliła na wystąpienie w tym cienkim swetrze solo. Załapała się za to nowa czapka, pierwsza którą zrobiłam magic loopem czyli bezszwowo. To takie łatwe i wygodne, nie wiem, czemu przez tyle lat robienia na drutach i to wyłącznie z żyłką, nie sięgnęłam po tą technikę. Czapka jest z doskonałej moim zdaniem włóczki na czapki, dość grubej i miękkiej wełny merynosów od Langa.
Trochę techniki // sweter powstawał w kawałkach, myślę, że przy tak delikatnej włóczce i mocno luźnym fasonie, szwy są przydatne, pilnują żeby sweter nie żył swoim życiem i miał kształt.
Przód i tył przerabiałam na drutach 9, oczka nabrane na wykończenie dekoltu i rękawy na 5tkach, żeby te części były bardziej zwarte. Rękawy wszyte na prosto, wykończone ściągaczem, podobnie dół swetra. Gruba plisa dekoltu przerobiona gładkim ściegiem jersejowym.
sweter // 5x50g włóczki Drops Melody w kolorze grafitowym o dobrym składzie - 71% alpaka, 25% wełna, 4% poliamid
czapka // 2x50g włóczki Lang Merino 70 w kolorze czarnym, 98% merino extrafine, 2% poliester
Cieszę się, że jednak skończyłam ten projekt, sweter ma dużo uroku, a włóczka w pewnym momencie przystopowała z kłaczeniem. W użytkowaniu jest bardzo miła i przyjemna.
Dużo nowych pomysłów i ich sprawnej realizacji w 2018 sobie i Wam życzę :*
Piękny finisz! Życzę wielu skończonych, satysfakcjonujących projektów w 2018 :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie! O, tak, niech to będzie twórczy rok :))
Usuń